wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 2

Rozdział 2 

      Anna zaprowadziła mnie do garderoby.
 - Dobra Susan teraz ważne pytanie.- powiedziała blondynka, podając jakąś karteczkę z tekstem. 
- Znasz tą piosenkę?- zabrałam od niej kartę i przeczytałam tytuł :
 ,, Here"- Alessia Cara . 
- Jeszcze pytasz to jedna z moich ulubionych.- powiedziałam uradowana.
- No to świetnie, bo już się bałam, że nie.-dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. - Ok, to ty sobie poćwicz, ja Ci nie przeszkadzam.- odparła blondynka, po czym skierowała się w stronę drzwi. 
Zatrzymała się na chwilę i dodała :
- Występ za dwadzieścia minut, wchodzisz na scenę zaraz po mnie - puściła do mnie oczko i wyszła. 
      Po dwudziestu minutach byłam zwarta i gotowa do występu. Ciężko mi się było skupić, cały czas w głowie miałam sytuację, która miała miejsce przy barze. Mimo to wiedziałam, że sobie poradzę. Co prawda miałam małe wątpliwości co do mojego wyjścia na scenę, ale kiedyś muszę spróbować. Jedyną przeszkodą był dla mnie fakt, iż wszystkie oczy będą skierowane w kierunku mojej osoby. 
    Podeszłam po scenę, z której właśnie schodziła Anna. Poklepała mnie po ramieniu, sprawiając, że poczułam się odrobinę lepiej. Wzięłam do ręki mikrofon i powoli weszłam na scenę. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich obecnych na sali. Usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki i po prostu dałam się ponieść chwili.

I'm sorry if I seem uninterested
Or I'm not listenin', or I'm indifferent
Truly I ain't got no business here
But since my friends are here, I just came to kick it
But really I would rather be at home all by myself
Not in this room with people who don't even care about my wellbeing
I don't dance, don't ask, I don't need a boyfriend
So you can, go back, please enjoy your party
I'll be here
Somewhere in the corner
Under clouds of marijuana
With this boy who's hollering
I can hardly hear
Over this music I don't listen to
And I don't wanna get with you
So tell my friends that I'll be over here


 Przepraszam jeśli wyglądam na niezainteresowaną
Albo, że nie słucham czy jestem obojętna
Szczerze to nie mam tu nic do roboty
Ale odkąd moi przyjaciele tu są, wpadłam tylko się zabawić
Ale naprawdę wolałabym być sama w domu
Nie w tym pokoju z ludźmi, których nawet nie obchodzi moje samopoczucie
Nie tańczę, nie pytaj, nie potrzebuję chłopaka
Więc możesz wrócić, proszę baw się dobrze
Będę tutaj
Gdzieś w rogu
Pod "chmurami z marihuany"
Z tym chłopakiem, którego wykrzykiwania
Trudno mi usłyszeć
Nad tą muzyką, której nie słucham
I nie chce mieć z tobą do czynienia
Więc powiedz moim przyjaciołom, że tutaj będę


    Podczas śpiewania starałam się skupić się nad tym, aby jak najlepiej oddać przesłanie piosenki. Co prawda było ciężko skupić się nad czymkolwiek, wiedząc że przeszywają mnie na wylot, brązowe tęczówki chłopaka, którego poznałam stojąc za barem.
    Po występie szybko zeszłam ze sceny, wcześniej dziękując krótko. Zaraz jak tylko odstawiłam mikrofon na poprzednie miejsce, podeszła do mnie An. Zaczęła skakać i wydzierać się. 
- Jej udało Ci się.- wykrzyczała, chyba nawet bardziej szczęśliwa z mojego sukcesu niż ja sama. 
Blondynka przytuliła mnie mocno.
- Spokojnie, zaraz mnie udusisz. An puść już wystarczy...Ann!- zaśmiałam się kiedy dziewczyna odsunęła się ode mnie. 
    Zrobiła minę smutnego szczeniaczka.Powinna wiedzieć, że to na mnie nie działa.  Jak na zawołanie na jej twarz znów wkradł się uśmiech. 
- Wiedziałam, że Ci się uda. To było oczywiste.- powiedziała roześmiana.- Chyba powinnaś już iść, bo Jake nie radzi sobie z obsługą klientów. - wskazała ręką bar.
    Rzeczywiście nie wyglądało to najlepiej. Wszyscy rzucali w chłopaka wiązankami wyzwisk i gestykulowali w jego stronę bardzo zawzięcie. Trzeba uratować mu tyłek bo zaraz spalą go tam żywcem. Pożegnałam się z blondynką i ruszyłam w stronę baru.
    Dostanie się tam wbrew pozorom nie było takie proste. Przedostanie się przez tłum tańczących osób jest naprawdę wielkim wyzwaniem, szczególnie w szpilkach. 
Na całe szczęście udało mi się jakoś przedostać przez tłum tych dzikusów. 
- Hej Jake już jestem, zastąpię Cię.- powiedziałam do chłopaka. 
     Zauważyłam, że ulżyło mu i to bardzo.Szybko obsłużyłam wszystkich. Po chwili usłyszałam, że ktoś mnie woła. Rozejrzałam się i zobaczyłam Jego. 
- Tak, podać coś? 
- Tak, Ciebie złotko.- odparł uśmiechnięty.
- Nie pozwalaj sobie, palancie.- ja nie mogę jaki dupek.
   I , że niby ja mam być jego dziewczyną, o nie, nie, nie, nie ma mowy. Nie będę z takim palantem mieszkać pod jednym dachem. Muszę się postarać, żeby nie zauważył, że mam taki sam klucz. 
 - Grzeczniej, kochanie, jestem klientem tego baru, więc zwracaj się do mnie z szacunkiem. Chyba nie chcesz, żeby szef wywalił Cię na zbity pysk.- uśmiechnął się cynicznie.
     Myśli, że się przestraszę czy co, bo nie ogarniam. Po za tym jak nie będę pracować tutaj, to w jakimś innym barze. 
- Tak się składa, że zwracam się do Ciebie tak jak na to zasługujesz.- uśmiechnęłam się złośliwie w jego stronę. 
     Odwróciłam się do niego plecami i zajęłam się przygotowywaniem drinka dla innego, mniej wkurwiającego, klienta. Pech chciał, że przez przypadek zahaczyłam wisiorek. Szybko złapałam klucz, tak żeby nikt nie zauważył. Niestety, mulat dostrzegł całą sytuację i spoglądał na mnie podejrzliwym wzrokiem. Schowałam naszyjnik i zabrałam się do dalszej pracy. 
Po kilkunastu minutach znowu usłyszałam ten irytujący głos.
- Do zobaczenia kochanie- odparł, po czym odłożył kieliszek na blat.- Dla jasności mam na imię, Zayn, złociutka.
     Westchnęłam głośno na myśl, że nie pozbędę się go tak łatwo. Przynajmniej wiem jak ma na imię. Śledziłam wzrokiem za chłopakiem, który kierował się w stronę wyjścia. Przed drzwiami odwrócił się i jakby wiedział, że się na niego patrzę, puścił mi oczko.
  

     Hej kochani, to już drugi rozdział. Jak się podoba? Jest bardzo źle? Piszcie w komentarzach. 
 Jutro wylatuję na Maltę, życzcie mi powodzenia i trzymajcie kciuki za mój pierwszy lot samolotem.
     Wracam 12 maja :D
                                                                                   xxx Roxy xxx

Do następnego misiaczki <33

  

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 1

                            Rozdział 1  



Moje rozmyślania przerwał głos szefa.
-Susan...Susan, znowu bujałaś w obłokach.
- Tak przepraszam.- powiedziałam, patrząc na Lukas'a.
- Muszę Cię poprosić, żebyś zaśpiewała dzisiaj w zastępstwie za Kate. Rozchorowała się biedaczka, a nie znam nikogo innego, kto potrafi śpiewać.-powiedział, drapiąc się w kark co było jednym z jego gestów kiedy był zakłopotany.
- No tak ale ja stoję za barem...i ja chyba nie potrafiłabym stać na scenie. Znasz mnie. Po za tym Anna też dzisiaj występuje to nie mogłaby tego zrobić?
- Nie już pytałem.Wiem, ale ten jeden raz, bardzo proszę..wyjdziesz zaśpiewasz i dalej będziesz stała za barem. 
-Ugh dobra, ale płacisz podwójnie.- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę. 
-Dobra-powiedział przewracając oczami- to co umowa stoi?
- Stoi...i nie chodzi o to o czym przed chwilą pomyślałeś.
- Ale ja nic takiego nie miałem na myśli, uspokój się kobieto- zaśmiał się.
- Dobra, dobra ja wiem swoje.-zaśmiałam się, po czym wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się w stronę garderoby. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Zobaczyłam, że Anna już szykuje się do występu. Naprawdę cudownie tańczy . Szkoda tylko, że w takim miejscu. Gdzie zaspokaja  tylko potrzeby facetów. Czasami ciężko się na to patrzy, ona marnuje tak wielki talent. Ma dopiero 16 lat i już pracuje. Nie miała  wyboru, to życie wybrało za nią. 
To śmieszne bo chociaż dostaję tyle razy po dupie od życia, dalej chodzi uśmiechnięta. 
Ja jestem realistką, nie wierzę że życie ma dla mnie wersję z happy end'em. Wiem, że nie spotkam tego wyśnionego księcia na białym koniu. Moje życie nigdy nie było łatwe i wiem, że tak już zawsze będzie. Taka kolej rzeczy.
- Hej Anna.-przywitałam się z blondynką.
- Słyszałam, że będziesz dzisiaj śpiewać.-powiedziała po chwili An.
- No tak jakoś wyszło.
- Musisz się przygotować.  
- Szlag...przecież nie mam się w co ubrać.- walnęłam się z otwartej dłoni w czoło. Na mój gest An zaśmiała się cicho. 
- Spokojnie przygotuję Ci coś.- powiedziała dalej podśmiewując się z mojej wcześniejszej reakcji. Podeszła do szafy i wyjęła z niej kilka ubrań. Ciekawe co ona wykombinowała. Blondynka podeszła do mnie i podała mi pierwszy ciuch. Była to tak zwana mała - czarna. Pokiwałam do niej przecząco głową.
- Nie, za dużo odkrywa.- dziewczyna wciągnęła głośno powietrze.
- No dobra- przerwała na chwilę, wyraźnie się nad czymś zastanawiąjąc - to może to. - pokazała mi następną sukienkę. Była naprawdę ładna. Chociaż mogłaby być inna.
- Spróbuj, co ci szkodzi- powiedziała uśmiechając się słodko. 
Nie chciałam jej urazić, dlatego wzięłam sukienkę i poszłam się przebrać. 
O dziwo pasowała jak ulał, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Do tego nie odkrywała zbyt dużo, była wprost idealna, nie za długa ani nie za krótka. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze, po czym wyszłam z łazienki, aby pokazać się blondynce, która czekała zniecierpliwiona na moją reakcję. 
Na mój widok An opadła szczęka. Zakręciłam się dookoła siebie, sprawiając tym samym, że sukienka podniosła się delikatnie do góry. 
- I jak?- spytałam dziewczyny, która na dobrą sprawę dalej siedziała z otwartą buzią i wpatrywała się we mnie jak w obrazek.
- Weź daj mi swoją figurę- powiedziała po chwili. - Bosz, bosko w tym wyglądasz, mogę się założyć, że wzrok wszystkich będzie skupiony tylko na tobie. 
- Nie takiego efektu oczekiwałam, ale no dobra.- już chciałam wyjść, żeby przygotować kieliszki i sprawdzić czy mamy wystarczającą ilość picia w barze, kiedy zatrzymała mnie An.
- A makijaż?- powiedziała unosząc brew do góry. 
- Ale po co?
- Bo nie pozwolę Ci tak wyjść na scenę.- powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha. 
Blondynka kazała mi usiąść na krześle, po czym zabrała się do pracy. 
Nie pozwoliła mi się obejrzeć dopóki nie dokończyła makijażu. 
- I jak? - spytała podając mi lusterko.
Obejrzałam się i doznałam szoku i to nie lekkiego. Wyglądałam naprawdę zajebiście. Matko to aż nie możliwe. Wyglądam zupełnie inaczej, tak seksownie. Nigdy nie preferowałam takiego stylu, ale muszę przyznać, że spodobała mi się ta zmiana. 
- Wow.- powiedziałam nie mogąc złożyć konkretnego zdania. 
- Cieszę się, że Ci się podoba. A teraz już możesz lecieć.- powiedziała uśmiechnięta.
Pocałowałam ją w policzek i wyszłam w pośpiechu z pomieszczenia. 
Ruszyłam w stronę baru. Na całe szczęście zostało jeszcze pół godziny do otwarcia.
Zajęłam się swoimi sprawami i nawet nie zauważyłam jak ochroniarz otworzył drzwi i wpuścił ludzi czekających od jakiś dwóch godzin na otwarcie. Po raz pierwszy stałam za barem w sukience.  

****
< Po godzinie stania za barem >

Większość ludzi była już tak napita, że ledwo trzymała się na nogach.
Po chwili do baru podszedł nieziemsko przystojny chłopak. Miał ciemną karnację. Jego czarne włosy były postawione do góry. Na sobie miał czarne rurki i biały podkoszulek. Stylizację dopełniała czarna, skórzana kurtka. Kiedy usłyszałam cichy śmiech chłopaka, zrozumiałam, że zbyt długo się mu przyglądam. 
- Podać coś?
- Tak  poproszę jedno martini. 
- Już się robi.- obróciłam się i zaczęłam przygotowywać drinka. 
Odwróciłam się i podałam mu wybrany przez niego alkohol. Zauważyłam, że cały czas patrzył się na mój biust. Odchrząknęłam, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Przyzwyczaiłam się do tego, że faceci się na mnie patrzą, ale to było bezczelne. 
- Coś jeszcze?- spytałam się.
- Nie dziękuję narazie mi wystarczy.- uśmiechnął się.- A powiesz mi co tak piękna dziewczyna robi w takim miejscu?-spytał, jakby od niechcenia.
- Pracuje, nie widać?- powiedziałam, na co chłopak się zaśmiał. 
O mój Boże jego śmiech był taki cudowny. Chwila Susan ogarnij się to zwykły palant.
- A masz już swojego chłopaka- powiedział podkreślając słowo chłopak, zrozumiałam o co mu chodziło.
- Tak już mam.- skłamałam.
- Coś mi się nie wydaje, jakbyś była moja nigdy nie pozwoliłbym Ci pracować, szczególnie w takim miejscu... Dlatego też uważam, że nie okłamałaś.- powiedział sącząc martini.
- Po co się pytałeś, skoro sam dobrze znałeś odpowiedź- powiedziałam wkurzona.
- Oj no nie bądź taka zła.- puścił mi oczko.
Zabijcie mnie bo zaraz nie wytrzymam i dam mu w tę śliczną mordeczkę.
Chwila, chwila wróć, jaką ,, śliczną mordeczkę''.
- Pokażesz mi swój klucz śliczna, bo ja cały czas szukam mojej wybranki. A jeśli mi go pokażesz to będę o krok bliżej od jej znalezienia. 
- Nie nie pokażę.
- No dobra  w takim razie, ja pokażę Ci mój. - mulat wyciągnął z podkoszulki swój klucz i pokazał mi go. Gdy zobaczyłam jak wygląda, aż mnie zamurowało. Nie to nie może być prawda, to nie może być on.
Co ja mam mu powiedzieć, przecież zaraz zorientuje się, że coś jest nie tak.
Myśl Susan myśl.
Z opresji uratowała mnie Anna, która zawoła mnie na występ. Przeprosiłam grzecznie, (kurna nie znam jego imienia), po czym skierowałam się w stronę sceny. Słyszałam jak jeszcze mówił coś, że wrócimy do tej rozmowy. W duchu dziękowałam Bogu, za to, że nie musiałam mu czegoś ściemniać tam przy barze.




Hej kochani oto pierwszy rozdział, jak wrażenia. Bardzo źle? Proszę o Waszą opinię w komentarzach:) 
Jej! Udało mi się na prawić, a jak Wam się podoba szablon? :*





 
  
   

środa, 12 sierpnia 2015

Prolog

 Prolog 

 Życie nie jest proste i raczej nigdy nie będzie.
Klucze, które otrzymujemy zaraz po narodzinach wcale go nie ułatwiają. Staram się nie myśleć o tym, że w każdej chwili mogę spotkać osobę do której jestem przypisana.
Ciężko jest żyć z przekonaniem, że zostanę porwana, a co najgorsze nie mogę nic z tym zrobić.
Mam tylko nadzieję, że ,,ten ktoś " nie będzie jakimś gangsterem albo zboczeńcem.  
Aktualnie pracuję jako kelnerka w barze. Na razie nie uzbierałam pieniędzy potrzebnych na opłacenie studiów. 
Moja rodzina nie jest zbyt bogata. Mama jest jedyną osobą, która pracuje. Opiekuje się mną i moją babcią. Moja mama uciekła od ojca jak miałam 5 lat.
Nie chciała mi nic o tym opowiadać. Zawsze jak się o to pytałam starała się unikać jakichkolwiek odpowiedzi. Dobrze widziałam łzy w jej oczach..... 

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Wstęp

                                     WSTĘP

 Co kiedy w życiu masz osobę do której jesteś przypisany?
 Czy można się z tym pogodzić?
 A co jeśli spotkasz miłość, ale w nią nie wierzysz?
 A może jest inaczej?

Wszystkiego przekonasz się czytając tego bloga;)

 No to zaczynamy kolejne FF, OMG to już piąte. HI HI HI HI HI;) Będzie o super dziwnym świecie w którym nie ma prawdziwej miłości, no może nie do końca. W każdym razie musicie zapamiętać jedno zdanie:

 Nikogo nie można zmusić do miłości....

                                                                            ~Roxy~

sobota, 18 kwietnia 2015

Hej, hej, hej

 Kolejny początek, a tak właściwie początek czegoś zupełnie innego. Ale czego???

Rozdziały będą pojawiały się co 2/3 tygodnie;)

;);););););)